To chyba pierwszy raz kiedy na nasz blog zawita smutna wieść.
Każdy kto żyje krakowskim polo go zna, bo dla wielu krakowskie polo to właśnie on - Balcer. Człowiek orkiestra - i dosłownie i w przenośni - niestrudzony gracz, który nigdy nie odpuszczał sobie weekendowego czy też tygodniowego polowania, świetny organizator i doskonały kumpel. Ciężko wyobrazić sobie Krakowskie polo bez jego stałej obecności, jednak trzeba będzie. Nasz nieodżałowany komandor bob broken został porwany przez sąsiadów zza zachodniej granicy ( a wszystko zaczęło się w 39ym) i zaczyna nowe polo życie w Berlinie.
Co nam zostaje, i czego napewno nasz wódz nam życzy, to pracować równie ciężko jak do tej pory pracowaliśmy - trwać w polo itd itp :D My za to możemy życzyć mu powodzenia na obcej ziemi i tego żeby kiedyś do nas wrócił w chwale.
Ja ze swojej strony mam nadzieję i mocno wierzę, że ten rok będzie dla nas przełomowy i nie tylko w negatywny sposób, z powodu wyjazdu Balcera, ale także w pozytywny , bo chyba każdy z nas planuje już masę wyjazdów na turnieje i granie w polo na coraz wyższym poziomie. Przewrotnie może w tym pomóc wyjazd naszego lidera, ponieważ każdy z nas ( lepiej się nie przyznawać jeśli nie ) ma już w planach polowe odwiedziny w Berlinie!!
wasz trwający w polo Pajac
Najlepszego Balcer :) Żeby tylko Berlin dał sobie z nim radę :)
OdpowiedzUsuńGrałem z nimi w sobotę, amatorszczyzna!
OdpowiedzUsuńZobaczycie, mat będzie musiał wpadać do Krakowa, bo tam mu się szybko znudzi! <3