czwartek, 20 września 2012

Kyiv Summer Polo

     21 lipca w Kijowie odbył się pierwszy międzynarodowy turniej na Ukrainie, status międzynarodowej imprezy uzyskał między innymi dlatego że dzielne katolicko-muzułmańskie Maćki z Bike Polo Club Kraków, wspomagani przez "buddystę" Doktora, zawitały do naszych słowiańskich sąsiadów.
W turnieju wzięło udział 8 drużyn, 2 z Kijowa, 2 z Charkowa, 1 z Krzywego Rogu oraz nasi chłopcy ,którzy turniej przebrnęli z iście ułańską fantazją,wygrywając wszystkie mecze i uzyskując status gwiazd.
Ukraina zapamięta ich jako pierwszych graczy którzy pokazali nieco agresywniejszy i fizyczny sposób grania, a także za kilka nowinek technicznych - w tym kije o "normalnej" średnicy, czy też pierwszy customowy rower do polo w Polsce - Maćka Oleja.
Ponadto jak zawsze Maćka Oleja zapamiętają ludzie jako znakomitego performera z małym kocykiem zwrócony w stronę Mekki, za niebywałe ilości osmolonego kartonu zapamiętany będzie Doktor ( wiem co mówię, jako ekipa sprzątająca po III MPBP mogłem doskonale określić miejsce w którym stał ci on), a Maćka Nosala zapamiętają wszyscy za to czego on nie pamięta.
Jak mawiał starożytny klasyk veni,vidi,vici - dobra robota chłopaki.
Wasz nieodżałowany komandor Bob Broken.

Wszystkie fotki autorstwa Doktora:

















poniedziałek, 13 sierpnia 2012

III Mistrzostwa Polski w Bike Polo

Zapraszamy na III Mistrzostwa Polski w Bike Polo, tym razem do Krakowa, w dniach 6-9 września 2012.

- promo video:

 

- plakat:


- oficjalna strona wydarzenia: http://mpbp2012.pl/
- wydarzenie na fb: http://www.facebook.com/events/105479266266814/

Zapraszamy!

wtorek, 19 czerwca 2012

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Kawlifikacje do Mistrzostw Europy. Szeged.

          12-13 maja 2012 odbyły się w Szeged kwalifikacje do Mistrzostw Europy, które odbędą się w lipcu w Paryżu. Mimo, że niektórym nie podobał się sposób przyznawania miejsc (Polska, Węgry, Czechy, Słowacja, Rumunia, Chorwacja i Ukraina zostały wrzucone do jednej grupy eliminacyjnej), a cały turniej został zorganizowany niejako z przymusu - to myślę, że po ostatnim meczu nikt z graczy, którzy odważyli się wkroczyć na węgierskie ziemie nie żałuje kilometrów przebytych i dutków wydanych na gulasze. A wręcz można poczuć pewną dozę wdzięczność do centrali bike polowej za możliwość zapoznania się z innymi graczami polo, których pasja i miłość do tego sportu niezależna jest od szerokości geograficznej. Dodatkowym powodem do radości jest fakt, że z czterech polskich drużyn, które wzięły udział w turnieju, trzy (o ile pozwolą na to finanse) zobaczymy na francuskich boiskach. Warszawskie Apollo 3 oraz Krakowskie MMA zajmując odpowiednio 2. i 3. miejsce wywalczyły bezpośredni awans do turnieju - natomiast Tora Tora Tora (mieszanka pomorsko-mazowiecko-podhalańska) zajmując miejsce 5-6, będzie miała szanse (dzień przed mistrzostwami) wywalczyć wstęp do Mistrzostwach Europy w turnieju wstępnym rozgrywanym we francuskim Rouen (mieście partnerskim wielkopolskiego Lubnia) także w Paryżu. Niestety 4-ta drużyna z Polski (Poloski) mimo dzielnego występu nie zdołała się zakwalifikować, zajmując ostatecznie miejsca 7-8. Wygrał niekwestionowany faworyt tego turnieju węgierska drużyna The Bisons, którzy zdołali wygrać swoje wszystkie mecze imponując szybkością i siłą Dodiego oraz precyzją i spokojem Gabora. Jednak nawet 16-ta drużyna poprzednich Mistrzostw Europy musiała się zdrowo napocić ażeby tego dokonać. 
        Pierwszy dzień był niezwykle słoneczny i gorący, nowiutkie piękne piłki z dumnym napisem hot po 15 minutach grania przypominały "zośkę" hipisa z Woodstock'u a napis od soczystych uderzeń przestawał spełniać definicje napisu. Później nieco pomogły pojemniki z lodem. Live-streaming (big up, dla organizatorów) z tego wydarzenia nie może oddać w pełni tego jak było gorąco, a ułożenie napisu NOSAL jaki utworzyliśmy z ciał (w hołdzie dla nieobecnego gracza, który śledził nasze zmagania w internecie) na boisku groziło rozległymi poparzeniami. Warto odnotować piękną maskę jaka przyozdobiła twarz Maćka z Apollo za sprawą słońca. Co do samych wydarzeń to dzięki sprytnemu systemowi swiss round (po każdej rundzie na podstawie wyników z tejże rundy ustalana jest tabela i 1 drużyna gra z 2, 3 z 4 itd)  pierwszy dzień był bardzo ciekawy i zacięty, a wyniki typu 5:0 zdarzały się niezmiernie rzadko. W pierwszym dniu najlepiej prezentowała się drużyna Bizonów oraz  Tora Tora Tora. Chłopaki z MMA nieco stremowani, a może także zmęczeni podróżą (przyjechali rano przed turniejem), powoli zgrywali się, aby następnego dnia pokazać co potrafią i utrwalić uśmiech na twarzy Rudego na długie tygodnie po "końcowym gwizdku". 
      Koniec pierwszego dnia uczciliśmy wspólną kolacją, pragnienie było na tyle silne że nikt nie zwracał uwagi na zapach jaki wydzielaliśmy, no może z wyjątkiem pozostałych gości restauracji. A zapach musiał być całkiem poważny gdyż ze względu na zbliżającą się burze i szalejący wiatr, okna były szczelnie zamknięte. Gaszenie pragnienia przeniosło się później na piękny post-komunistyczny kemping, jednak i ono zostało szybko ugaszone przez deszcz padający w poprzek. 
        O poranku obudził nas dudniący rzęsisty deszcz. I nie był to deszcz kalibru "kubotowego", tylko taki przy którym stojąc mokrym zmarzniętym na boisku, można pomyśleć "co ja tu k... robię?". Na szczęście po kilku mokrych meczach niebiosa ulitowały się nad nami i litowały się dalej, tak że walki prawdziwych tytanów bike polo odbywały się już na całkowicie suchym boisku. Prawdziwą klasę pokazali chłopaki z MMA którzy ograli kolejno, niezbyt dobry, ale za to bardzo hałaśliwy zespół 8AM, później w bratobójczym pojedynków wicemistrzów Polski: Tora Tora Tora oraz austriacki zespół Banana Thieves czym zapewnili sobie 3 miejsce. Pomimo już pewnego awansu (3 pierwsze drużyny mają zapewniony bezpośredni start w Paryżu) walczyli bardzo dzielnie z The Bisons, przegrywając dopiero w tzw "złotym golu". Mistrzowie Polski Apollo3 potwierdzili swoje nieprzeciętne umiejętności i po epickiej grze wywalczyli 2 miejsce. Warto dodać, że zostali oni również uznani za najbardziej fair play graczy turnieju. Brudni spłukani i zmęczeni, ale szczęśliwi wróciliśmy na tarczy z Szeged. Wielki big up dla organizatorów, którzy widać było bardzo się starali żeby wszystko wyszło tak jak wyszło, czyli najlepiej. 
Wasz nieodżałowany komandor Bob Brołken

 
fot. jestwysoko.com
 
fot. Bike Polo Pardubice
fot. Pat  

  
 Dodi the Bizon, nieoficjalny MVP turnieju. Fot. Pat
 
Regeneracja biologiczna w spa and wellness Piotra Sikora. Fot. Doktor  
Adi. Fot. Doktor 
   
Apollo 3 vs MMA. Fot. Bike Polo Pardubice
 Tora Tora Tora. Fot. Bike Polo Pardubice 
   
Appolo vs MMA. fot. Bike Polo Pardubie 
   
Siędzia Rudy. Fot. Pat 
   
 Tora Tora Tora vs Apollo. Fot. Bike Polo Pardubice
Tora Tora Tora vs The Bizons. Fot. Bike Polo Pardubice
MMA kontra największy zawodnik turniej. Fot. Doktor
 
Tora Tora Tora vs chłopaki ze Słowacji. Fot. Doktor
   
Apollo vs Poloski. Fot. Bike Polo
 
Dodi. Fot. Bike Polo Pardubice
 

3 miejsce MMA. Fot. Doktor 

niedziela, 27 maja 2012

Kubota Cup

Co prawda od „Kubota cup” minęło już trochę czasu, ale dopiero teraz gdy emocje już opadły można obiektywnie spojrzeć na to co wydarzyło się w ten cudowny kwietniowy weekend. Dla większości uczestników Kubota trwała 2-3 dni. Dla nas, organizatorów, zaczęła się dużo wcześniej. Już na przełomie marca i kwietnia rozpoczął się dla nas niespodziewany wyścig z czasem. Był to okres walki z nierówną nawierzchnią, schnącymi wylewkami, zaprawami i wszystkim co można użyć do łatania boiska, ale przede wszystkim był to czas walki z pogodą. Mimo że huk uderzających o nawierzchnie dłut i majzli przeszywał powietrze przez blisko dwa tygodnie, nie mogliśmy być do końca pewni, że uda się nam wszystko zapiąć na ostatni guzik. Szczególne podziękowania należą się tu Nosalowi, bo to on odpowiadał za dobór i przygotowanie materiałów. Tak naprawdę nie sposób tutaj kogoś jeszcze wyróżnić, bo każdy dał z siebie sto procent. I efektem tego była tak znaczna poprawa nawierzchni. Ale organizacja Kuboty to nie tylko przygotowanie boiska. To także dziesiątki spotkań, tysiące idei , setki piw i telefonów, ale dla nas przede wszystkim była to możliwość  sprawdzenia   czy wspólnymi siłami jesteśmy w stanie zorganizować coś fajnego. To takie swoiste przetarcie przed organizacją przyszłych imprez wszelakiej maści. Teraz, po tej przesiąkniętej narcyzmem autoreklamie, czas na relacje z samego turnieju.


Piątek  
Piątek sam w sobie nie był stricte dniem turniejowym, ale Ci którzy przybyli wcześniej do Krakowa mieli możliwość śledzenia na żywo ceremonii losowania grup, która miała miejsce w Cafe Kolory. Wszystko odbyło się w klasycznym PZPNowskim stylu: doskonała oprawa muzyczna i świetlna, przemyślane kreacje losujących i prowadzących, perfekcja na każdym kroku itd. itp. Niestety mimo wszelkich starań nie udało nam się uczynić tego widowiska aż tak obciachowym jak jego pierwowzory, tak czy inaczej wszystkim gwiazdom tego wieczoru należą się brawa i podziękowania za podjęcie wyzwania.

fot. Pat
 Sobota:
Sobotnia część turnieju, zgodnie z bike polową tradycją,  zaczęła się punktualnie ( wtajemniczeni wiedzą o czym mowa, a Ci nie wtajemniczeni już na pewno domyślili się o co chodzi ). W ciągu całego dnia stało się tak wiele, że szaleństwem byłaby próba relacjonowania tego w całości, ale można chociaż pokusić się o wspomnienie  kilku wydarzeń, które najmocniej zapadły nam w pamięci. O szczęściu w nieszczęściu może mówić Ząbek: co prawda stracił zęba, ale w zamian zyskał nową ksywę o której wszyscy będą pamiętać... iście holywoodzkie zakończenie :D. Na uwagę zasługuje też postawa Adama z drużyny „Poloski”. Żadnych problemów nie sprawiało mu jednoczesne granie i pokrzykiwanie na Staszka i Mario. Chłopaki zresztą byli dla niego pełni podziwu i w sposób niespotykany na Polfie przyjmowali wszystkie uwagi na klatę. Na sam koniec dnia najbardziej wytrwali mieli możliwość posłuchania występu Tony Bitu w klubie Migawka. Koncert wywarł szczególnie duże wrażenie na Balcerze, który niesiony oklaskami publiczności wyszedł na scenę i wykonał swój popisowy freestyle'owy numer „Życie na Polfie”. Kto nie słyszał, niech żałuje :) Na szczęście nad uwiecznieniem wszystkich tych niezwykłych chwil stale czuwała ekipa jestywysoko.com! Wielkie dzięki chłopaki , pełen „szacun”!
fot. Sonia Kozińska
fot. Sonia Kozińska
fot. Sonia Kozińska
fot. Sonia Kozińska
 Niedziela: 
Wciąż ogłuszeni sobotnią imprezą gracze z samego rana rozpoczęli rozgrywki, z meczu na mecz w trudach odzyskując świeżość. Na pewno pomógł w tym deszcz, który orzeźwiał wszystkich zgromadzonych od samego rana. Podczas decydujących meczy nikt nie zważał na deszcz i śliską nawierzchnie. Nikt nikomu nie odpuszczał. Dzięki temu, udziałem wszystkich kibiców stał się festiwal najprzeróżniejszych wywrotek, poślizgnięć i upadków. Uprzedzając wypowiedzi sceptyków: nie, nikomu nic się nie stało. Całe niedzielne widowisko było pełne dramaturgi. Warto wspomnieć o niezwykle dramatycznym i rozstrzygniętym przez golden goal meczu Relax Team z Poloskami, gdzie cały show swym nadzwyczaj efektownym upadkiem okrasił Madej. Pełen emocji był także finał gdzie Apollo 3 dzielnie stawiało czoła niemieckiej drużynie Die Eiernacken. Na każdy gol Niemców mistrzowie polski odpowiadali natychmiastowo. Finał zakończył się jednak zwycięstwem  Die Eiernacken w stosunku 3:2, i to oni mogli wznieść w górę złote kuboty. Drugie miejsce zajęło Apollo 3, a na ostatnim stopniu podium zabunkrowała się krakowsko-warszawska kombinacja Jah Jah City. Najlepszym graczem turnieju został Adam z Berlina, a  Najlepszą dziewczyną na boisku okazała się Gitti,  także z Berlina.  Afterparty po turnieju w Ambasadzie Śledzia, mimo bardzo europejskiej obsady, miało bardzo słowiański przebieg. A o tym jak bardzo było fajnie może świadczyć postawa Tonego Makaronego który żył  na Polfie jeszcze bez mała tydzień i grał w polo że ha.
Ogarniacze Kamil i Kuba, fot. Doktor
fot. Doktor
fot. Doktor
fot. Doktor
fot. Doktor
 
fot. Pat
fot. Pat
Die Eiernacken - 1 miejsc. fot Pat
Apollo - 2 miejsce, fot. Pat
Jah Jah City - 3 miejsce, fot.Pat Wyniki faza grupowa:
Wyniki faza pucharowa:

Zapraszamy także do oglądnięcia relacji z turnieju stworzonej przez ekipe jestywysoko.com! 
Relacja mistrz, jaram się fest i było najwyżej!: