12-13 maja 2012 odbyły się w Szeged kwalifikacje do Mistrzostw Europy, które odbędą się w lipcu w Paryżu.
Mimo, że niektórym nie podobał się sposób przyznawania miejsc (Polska, Węgry, Czechy, Słowacja, Rumunia, Chorwacja i Ukraina zostały wrzucone do jednej grupy eliminacyjnej), a cały turniej został zorganizowany niejako z przymusu - to myślę, że po ostatnim meczu nikt z graczy, którzy odważyli się wkroczyć na węgierskie ziemie nie żałuje kilometrów przebytych i dutków wydanych na gulasze. A wręcz można poczuć pewną dozę wdzięczność do centrali bike polowej za możliwość zapoznania się z innymi graczami polo, których pasja i miłość do tego sportu niezależna jest od szerokości geograficznej.
Dodatkowym powodem do radości jest fakt, że z czterech polskich drużyn, które wzięły udział w turnieju, trzy (o ile pozwolą na to finanse) zobaczymy na francuskich boiskach. Warszawskie Apollo 3 oraz Krakowskie MMA zajmując odpowiednio 2. i 3. miejsce wywalczyły bezpośredni awans do turnieju - natomiast Tora Tora Tora (mieszanka pomorsko-mazowiecko-podhalańska) zajmując miejsce 5-6, będzie miała szanse (dzień przed mistrzostwami) wywalczyć wstęp do Mistrzostwach Europy w turnieju wstępnym rozgrywanym we francuskim Rouen (mieście partnerskim wielkopolskiego Lubnia) także w Paryżu.
Niestety 4-ta drużyna z Polski (Poloski) mimo dzielnego występu nie zdołała się zakwalifikować, zajmując ostatecznie miejsca 7-8. Wygrał niekwestionowany faworyt tego turnieju węgierska drużyna The Bisons, którzy zdołali wygrać swoje wszystkie mecze imponując szybkością i siłą Dodiego oraz precyzją i spokojem Gabora. Jednak nawet 16-ta drużyna poprzednich Mistrzostw Europy musiała się zdrowo napocić ażeby tego dokonać.
Pierwszy dzień był niezwykle słoneczny i gorący, nowiutkie piękne piłki z dumnym napisem hot po 15 minutach grania przypominały "zośkę" hipisa z Woodstock'u a napis od soczystych uderzeń przestawał spełniać definicje napisu. Później nieco pomogły pojemniki z lodem. Live-streaming (big up, dla organizatorów) z tego wydarzenia nie może oddać w pełni tego jak było gorąco, a ułożenie napisu NOSAL jaki utworzyliśmy z ciał (w hołdzie dla nieobecnego gracza, który śledził nasze zmagania w internecie) na boisku groziło rozległymi poparzeniami. Warto odnotować piękną maskę jaka przyozdobiła twarz Maćka z Apollo za sprawą słońca.
Co do samych wydarzeń to dzięki sprytnemu systemowi swiss round (po każdej rundzie na podstawie wyników z tejże rundy ustalana jest tabela i 1 drużyna gra z 2, 3 z 4 itd) pierwszy dzień był bardzo ciekawy i zacięty, a wyniki typu 5:0 zdarzały się niezmiernie rzadko. W pierwszym dniu najlepiej prezentowała się drużyna Bizonów oraz Tora Tora Tora. Chłopaki z MMA nieco stremowani, a może także zmęczeni podróżą (przyjechali rano przed turniejem), powoli zgrywali się, aby następnego dnia pokazać co potrafią i utrwalić uśmiech na twarzy Rudego na długie tygodnie po "końcowym gwizdku".
Koniec pierwszego dnia uczciliśmy wspólną kolacją, pragnienie było na tyle silne że nikt nie zwracał uwagi na zapach jaki wydzielaliśmy, no może z wyjątkiem pozostałych gości restauracji. A zapach musiał być całkiem poważny gdyż ze względu na zbliżającą się burze i szalejący wiatr, okna były szczelnie zamknięte.
Gaszenie pragnienia przeniosło się później na piękny post-komunistyczny kemping, jednak i ono zostało szybko ugaszone przez deszcz padający w poprzek.
O poranku obudził nas dudniący rzęsisty deszcz. I nie był to deszcz kalibru "kubotowego", tylko taki przy którym stojąc mokrym zmarzniętym na boisku, można pomyśleć "co ja tu k... robię?". Na szczęście po kilku mokrych meczach niebiosa ulitowały się nad nami i litowały się dalej, tak że walki prawdziwych tytanów bike polo odbywały się już na całkowicie suchym boisku.
Prawdziwą klasę pokazali chłopaki z MMA którzy ograli kolejno, niezbyt dobry, ale za to bardzo hałaśliwy zespół 8AM, później w bratobójczym pojedynków wicemistrzów Polski: Tora Tora Tora oraz austriacki zespół Banana Thieves czym zapewnili sobie 3 miejsce. Pomimo już pewnego awansu (3 pierwsze drużyny mają zapewniony bezpośredni start w Paryżu) walczyli bardzo dzielnie z The Bisons, przegrywając dopiero w tzw "złotym golu".
Mistrzowie Polski Apollo3 potwierdzili swoje nieprzeciętne umiejętności i po epickiej grze wywalczyli 2 miejsce. Warto dodać, że zostali oni również uznani za najbardziej fair play graczy turnieju.
Brudni spłukani i zmęczeni, ale szczęśliwi wróciliśmy na tarczy z Szeged.
Wielki big up dla organizatorów, którzy widać było bardzo się starali żeby wszystko wyszło tak jak wyszło, czyli najlepiej.
Wasz nieodżałowany komandor Bob Brołken
fot. jestwysoko.com
fot. Bike Polo Pardubice
fot. Pat
Dodi the Bizon, nieoficjalny MVP turnieju. Fot. Pat
Adi. Fot. Doktor
Tora Tora Tora. Fot. Bike Polo Pardubice
Appolo vs MMA. fot. Bike Polo Pardubie
Siędzia Rudy. Fot. Pat
MMA kontra największy zawodnik turniej. Fot. Doktor
Tora Tora Tora vs chłopaki ze Słowacji. Fot. Doktor
Apollo vs Poloski. Fot. Bike Polo
Dodi. Fot. Bike Polo Pardubice
3 miejsce MMA. Fot. Doktor
Super artykuł :)
OdpowiedzUsuń